2017
Marsz Różowej Wstążki 2017
Gdy o 11:55 pod Urzędem zobaczyłam stałą ekipę „marszową” pomyślałam – no tak nie da się! Nie da się wyciągnąć w dzisiejszych czasach ludzi na ulicę, aby przypomnieć o profilaktyce. Dalej pomyślałam OK. Aśka, ale przecież wiesz, że warto, że jest tu dzisiaj ta jedna osoba, która bardzo potrzebuje wsparcia. Zrobimy to.
Policja zamknęła ulicę, uformowaliśmy kolumnę, następnie uroczyście rozpoczęłam 10 Marsz Różowej Wstążki. Obok mnie były Monika Lesner redaktor naczelna magazynu Unter Frauen i współorganizatorka tej edycji Marszu oraz Prezeska szczecińskich Amazonek „Agata” – Ryszarda Olszewska-Łapko. Każda z nas powiedziała kilka słów witając przybyłych na marsz. Następnie Magda Janusz instruktorka fitness przeprowadziła krótką rozgrzewkę abyśmy mogli bezpiecznie pomaszerować. Tak, tak „mogli”, bo w naszym Marszu udział biorą Kobiety, Mężczyźni i Dzieci.
Z uśmiechami na twarzach ruszyliśmy, szłam na początku, przez mikrofon zadawałam standardowe pytania jak często powinnyśmy wykonywać samobadanie piersi? – Raz w miesiącu (w dziesiątym dniu cyklu) a jak często kontrolne badanie USG piersi? – Raz w roku, a jak jestem po 50 roku życia to jak często powinnam wykonywać mammografię? – Raz na dwa lata. Po pytaniach trzeba było snuć opowieści, tłumaczyć przechodniom i gapiom, co my tu robimy i wiesz, co? Zwyczajnie zapomniałam, jaka to ciężka praca jest, takie mówienie do mikrofonu (przez ostatnie 3 lata robił to ktoś inny, w ubiegłym roku Joanna Dybowska a dwa poprzednie lata Jarosław Marendziak – jeszcze raz wielkie dzięki dla was za wasze zaangażowanie w poprzednich marszach)
W pewnym momencie zatrzymałam się na chwilę, aby złapać inspirację. Tłum szedł dalej, już mikrofon przestał łapać zasięg a ja nie widziałam końca Marszu. O Matko!!! To niemożliwe!!! Udało się pobiłyśmy rekord, rozbiłyśmy bank!!! Zaczęłam biec w stronę początku Marszu, aby odzyskać dźwięk w mikrofonie i zobaczyłam moją Siostrę – i wtedy padło przez mikrofon – jest i moja siostra przywitajcie ją brawami, (choć mieszka blisko to rzadko wpada na różowy marsz). I wtedy się rozkleiłam, tłum był tak wielki, że nie mogłam ogarnąć go wzrokiem, po policzkach płynęły mi łzy. Oddałam mikrofon Justynie Żejmo, która patrząc na mnie zaśpiewała – Rycz mała rycz… Rozbawiła mnie i uratowała makijaż 😉 i tak już do Mety wymieniałyśmy się z Justyną mikrofonem ona śpiewała a ja zadawałam pytania i opowiadałam o akcji zapraszając na Metę do Pałacu Ziemstwa Pomorskiego, gdzie czekali lekarze specjaliści oraz partnerzy naszej akcji.
Dotarliśmy do Pałacu, w którym obecnie mieści się Akademia Sztuki i niestety było nas za dużo, nie byliśmy w stanie wszyscy celebrować w przygotowanej sali. Zostali konkursowicze i osoby, które chciały skorzystać z konkretnych porad specjalistów. Dzięki czterem wspaniałym Kobietom ze szczecińskiego środowiska modowego miałysmy piękny finał konkursu na Królową Marszu, czyli najlepszą różową stylizację, następnie wręczyłyśmy nagrody w konkursie artystycznym oraz ogłosiłyśmy wyniki konkursu facebookowego i instagrama.
Wiem, że ten Marsz nie jest dla wszystkich, wiem, że są Kobiety, które nawet dzieciom się nie przyznały, że „coś je dopadło”, swoją drogą, jaki to ciężar musi być :/ Wiem też, że są osoby publiczne, które nie chcą się angażować w taką akcję, bo nie chcą być łączone ze środowiskiem „rakowym”. Tak już jest. Jako ciekawostkę powiem, że wiele osób myśli, że ja jestem po przejściach nowotworowych, dlatego tak bardzo się angażuję? Otóż nie, taką misję poczułam 10 lat temu i tak mi zostało ☺
Na koniec Marszu podeszła do mnie koleżanka, Matka trójki wspaniałych dzieci i ściskając mnie na pożegnanie powiedziała, za rok Ci pomogę, tak myślę, mam guzy – tak cholernie się boję! Pocałowała mnie w policzek i poszła. Zamurowało mnie, po moich policzkach znowu zaczęły płynąć łzy. Może to był jej pierwszy raz, że komuś powiedziała o tym, że się boi. Nie wiem, dopiero się dowiem, ale wiem, że na Marszu była też dziewczyna dzień po zabiegu, i chętnie dzieliła się swoimi odkryciami – bo jest jakaś fundacja i tak dalej. Nie wszystko jestem w stanie ogarnąć. Wiem jedno za rok znowu będzie Marsz i mam nadzieję, że znowu pobijemy rekord.
Ten Marsz jest naprawdę bardzo potrzebny! Pokazuje, że można wygrać, daje możliwość do podzielenia się swoim lękiem, stwarza możliwości do poznania Kobiet tych, które już wygrały i daje siłę do walki. Do walki o Siebie, o swoje życie.
Pozdrawiam Joanna